(Imię)słów”
…nie – wysławiając.
Każde z wydarzeń, nosi na sobie stygmat czasu i miejsca w jakim się zdarza.
Także każdy bunt (ruch, kontrkultura, …), będąc swoistą odpowiedzią na wieczne pytania dotyczące człowieka, nie uwalnia nas od czasu i miejsca –
w całości, w której zaistniał.
Co więcej, określa się w stosunku do niej.
Dotyczy to zarówno środowisk, jak i pojedynczego człowieka.
Pamiętajmy, że chociaż każdy węzeł kontekstów istnieje zawikłany w odmienny sposób, może być odczytywany (rozwikłany) na więcej jednak niż jeden sposób.
Otwierając siebie
Ciebie spotkałem
powoli przewracam
kolejną wnętrza stronę
tam gdzie jesteś
przyjęcie czyszczę
by nic nie czyniło się przeszkodą
uśmiechu
Spotkanie oznacza dawanie-przyjmowanie.
Nikt nic wówczas nie zabiera, istnieje przepływ – „obustronnie wymienny”.
Doskonałym przykładem spotkania (uczuć) staje się np. przytulenie – swoisty przejaw obecności.
Odczuwa się wówczas zarówno –
własne uczucia kierowane do tej osoby, jak i uczucia płynące od niej…
W przytulaniu nie istnieje dawanie bez przyjmowania lub przyjmowanie bez obdarzania … (przytulając przyjmuje się i obdarowuje siebie oraz osobę obdarzającą)
Bez przepływu … napotyka się lęk lub obojętność, …
… nie ma wyczuwania przyjęcia.
Przytulanie czyni się oczyszczeniem – z lęków, wątpliwości, oczekiwań, itp. –
Osoba czyni się przytulającą i przytulaną równocześnie.
W obecności, w przekazywaniu, obdarowywaniu i przyjmowaniu uczuć –
podstawę – stosunku do drugiego człowieka –
stanowi ufność, względem jego uczuć i intencji.
Zdaję sobie sprawę, że
jedną z przyczyn odczuwania czasami osamotnienia…
pozostaje – z istniejących jakiś (nieznanych mi) powodów – niemożność ufnej, „otwartej” – obecności …
Istnieje coś we mnie …
odczuwanego – przez drugą osobę, czego nie jestem świadom…
co powoduje, że tworzy się dystans …
Z drugiej strony czuję, że niektóre osoby mają zaufanie do mnie…
Wybaczcie, że postawę dystansu wobec mnie – nie zawsze akceptuję …
…mimo, że staram się poznać i zrozumieć to, co kimś wówczas lub we mnie powoduje –
Mimo, że czyjś wobec mnie dystans, odczuwam jako pozytywny …
bywa, że szukam innego wytłumaczenia –
uzewnętrzniając lub tłumacząc to takim – sobą – jakim się w danej chwili odczuwam…
i paradoksalnie … „sankcjonuję” tym sposobem ten dystans …
Być może uciekam od prawdy o sobie … ?
Staram się nie przerzucać na kogoś poczucia winy,
… za to, co sam coś niewłaściwego czynię lub uczyniłem. …
(Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze mi się to udaje)
Próbuję zrozumieć siebie i uczucia tych osób, którym być może kiedyś sprawiłem ból lub przykrość; … a które mimo to, starają się mi pomóc …
(…)”osiągnięcie pełnej integracji osobowej nie jest możliwe, jeśli zmierzające ku temu wysiłki nie obejmują zarazem najżywotniejszych spraw danej jednostki.(…) Wymaga ona z jednej strony doświadczeń odpowiednio głębokich, z drugiej – postawy otwartej, gotowej przyjąć ich różnorodność. Walka o uzyskanie integracji osobowej, a więc zarazem walka o nadanie sensu własnej egzystencji, ma charakter na wskroś indywidualny i trwa całe życie (…) Gdybym nie znalazł się w sytuacji, w której jako więzień obozu koncentracyjnego zostałem poddany doświadczeniom mającym na celu zniszczenie mojej osobowości, i gdybym nie widział, w jaki sposób inni więźniowie reagują na to doświadczenie, nigdy nie zdałbym sobie sprawy z tego, że istnieją analogie między tą sytuacją i okolicznościami, które leżą u podłoża cierpień osoby psychotycznej. (…) Analogie te były wstrząsające i nieoczekiwane.(…) Jeśli ktoś chce w pełni zrozumieć cudzy stan psychiczny, musi być zdolny do znacznej empatii wobec drugiego człowieka.(…) Osobowość doznaje zniszczenia nie dlatego, iż się spodziewamy (…) lecz dlatego, że poddani jesteśmy czemuś irracjonalnemu i nieodwołalnemu, na co nie mamy żadnego wpływu. (…) doświadczeniem, które w najbardziej osobisty, bezpośredni sposób pozwoliło mi poznać, jaki rodzaj przeżyć dehumanizuje człowieka, był pobyt w niemieckim obozie koncentracyjnym.
Znalazłem się na łasce sił, na które nie miałem żadnego wpływu, nie wiedząc przy tym, czy i kiedy sytuacja moja ulegnie zmianie.(…) Jednocześnie poddawany byłem totalitarnej manipulacji, obliczonej na zniszczenie mojej osobowości, na pozbawienie mnie życia.(…)
póki więzień choćby w najmniejszej mierze walczył o przetrwanie, to jest o choćby minimalne samostanowienie wobec i przeciwko totalnej władzy otoczenia, nie stawał się “muzułmaninem”. Od chwili natomiast, w której zaczynał patrzeć na swoje życie i otoczenie z przeświadczeniem, że nie jest absolutnie w stanie wpływać na nie choćby w najmniejszej, minimalnej mierze, jedynym logicznym następstwem tego, było całkowite wyłączenie uwagi poświęcanej własnemu życiu i otoczeniu. Od tego momentu wszelka świadomość bodźców płynących z zewnątrz była zablokowana, a wraz z tym zablokowane były wszelkie reakcje na bodźce zewnętrzne; więźniowie ci reagowali tylko na to , co działo się w nich samych. Jednakże nawet “muzułmanie” nie mogli – będąc organizmami – nie reagować w pewien sposób na otoczenie; ich reakcja polegała na pozbawieniu tego otoczenia jakiegokolwiek wpływu na nich (…) więźniowie ci, po przejściu przez pewien krytyczny punkt wewnętrzny, wprawiani byli przez system obozowy w ruch jak puste powłoki; zachowywali się w taki sposób, jakby nic nie myśleli, nic nie czuli, jakby niezdolni byli do jakiegokolwiek uczynku czy jakiegokolwiek oddźwięku; poruszały ich jedynie siły, znajdujące się na zewnątrz nich.(…)
Powody, dla których komunikacja między ludźmi ulega przerwaniu, mogą być rozmaite, a formy, w jakich przejawia się zerwanie komunikacji, są bardzo różnorodne. Człowiek może nie reagować w sposób odpowiedni, ponieważ z racji doznawanego lęku i odczuwanej wrogości źle rozumie wysyłane ku niemu sygnały, albo też dlatego, że rozumie je aż nadto dobrze.(…)
Opowiada on taką historię: Kiedyś, gdy nie zajmował się jeszcze teatrem, robił we współpracy z pewnym antropologiem filmową analizę sytuacji matka – dziecko: dziecko płacze, matka bierze je na ręce. Rozbita na 300 klatek sekwencja tych działań ujawniła niespodziewanie, że w pierwszej fazie matka zwraca się ku dziecku agresywnie i że dziecko odpowiada na to zespołem ruchów i dźwięków wyrażających strach; wtedy dopiero działania matki staja się opiekuńcze. Kobieta nie chciała temu wierzyć, nie przyjmowała do wiadomości. (…) – wniosek – (…) jest taki, że istnieją nieświadome “częstotliwości kontaktu” (…) wymiana sygnałów tak krótkotrwałych, że wydobyć je może tylko analiza w czasie zwolnionym (…)
Jesteśmy zawsze wtopieni w otoczenie: wszystko, co czynimy, jest zawsze wymianą z otoczeniem na frekwencjach tak dużych, że nieuświadamianych.
Są to nie kończące się łańcuchy reakcji wzajemnych. (…) reakcje dotyczące muzułmanizmu współwięźniowie rozpoznawali z mowy ciała (…) zachodziło w trakcie pewnego procesu, który można było łatwo zauważyć. Zaczynał się on od tego, że więzień przestawał cokolwiek czynić z własnej woli. I był to moment, kiedy współwięźniowie spostrzegali, co się stało, i zaczynali unikać takiego “naznaczonego” człowieka, ponieważ wszelki związek z nim każdemu groził zniszczeniem. Był to moment, gdy więzień taki jeszcze słuchał (…), ale już jak ślepy automat; przemoc nie wywoływała w nim już reakcji selektywnych, poczucia, że jest jej ofiarą ani uczuć nienawiści. Jeszcze rozglądał się wokół siebie lub przynajmniej można było stwierdzić ruchy jego oczu. Ustawały one w jakiś czas potem, (…) już nie czynił nic, do czego nie był bezpośrednio przymuszony z zewnątrz. Zazwyczaj następowało to wtedy, gdy chodząc, nie odrywał już stóp od ziemi. Gdy w końcu przestawał nawet poruszać z własnej woli oczami i spojrzenie jego nieruchomiało, rychło ginął.(…)
podobna w tym względzie jest do reakcji cierpiących na poważne zaburzenia w funkcjonowaniu osobowości.(…) Bettelheim przedstawia sposób jej rozumienia, interpretując zawarty w niej
wewnętrzny, psychiczny sens, (…) na podstawie mowy ciała. (…)
mowa ciała bliższa jest wewnętrznemu, ukrytemu centrum osobowości ludzkiej niż mowa słowna. Posługujemy się nią w normalnym, codziennym życiu na równi z mową słowną. (…)
Próby rozumienia mowy ciała przybliżają nas ku rozumieniu istoty człowieka. (…) ponieważ niemowlę jest w pełni zależne od osoby dostarczającej mu pożywienia i nie może samo troszczyć się o swoje potrzeby fizjologiczne, uważa się najczęściej, że jest ono psychicznie w zupełności uzależnione od psychiki matki. W rzeczywistości jednak niemowlę bynajmniej nie jest po prostu “tabula rasa”. Od momentu narodzin jego reakcje psychiczne kształtowane są przez postawę matki, lecz także kształtują jej postawę. Mimo iż wpływ matki zazwyczaj jest bardzo silny, dziecko ze swej strony reaguje cały czas w sposób związany z jego własną naturą (…) Zróżnicowanie osobowe, a wraz z tym i napięcie i cierpienie pojawiają się od chwili narodzin.(…) Kiedy uczymy się rozumieć zachowania ludzkie, (…) mechanizmy niemal nierozpoznane przy badaniu człowieka normalnego uwidaczniają się jasno w wyjaskrawionych i zniekształconych zachowaniach odbiegających od normy.(…) Najistotniejszy błąd polega na mylnym przeświadczeniu, że człowiekowi do podjęcia życia wystarcza samo biologiczne narodzenie się. Tzn. że rodzimy się wszyscy wyposażeni w przyrodzoną i przemożną chęć życia. Tymczasem prawda elementarna … aby chcieć żyć, trzeba najpierw doświadczyć, iż miło jest żyć; w pierwocinach życia trzeba zostać do niego przekonywająco zachęconym.(…)
Jeśli chodzi o psychologiczne warunki, dzięki którym można było przetrwać obóz pozostając człowiekiem w tej mierze, w jakiej dopuszczały to sytuacja i przypadek, były przede wszystkim nimi autonomia, poczucie własnej wartości, integracja wewnętrzna, życie wewnętrzne pełne treści oraz zdolność do utrzymywania pełnych znaczenia więzi z innymi (…)
jest to potrzebne każdemu człowiekowi przez całe życie.(…) Książka “Cudowne i pożyteczne.
O znaczeniach i wartościach baśni” dotyczy (…) jak pomagać człowiekowi stawaniu się
“panem własnego oblicza”, ukazuje baśnie jako elementarz, z którego uczyć się można prawd wewnętrznych człowieka (…) prawdziwy elementarz człowieczy, napisany nie przez wysnuwanie myśli z myśli, ale przez ludzkie doświadczenie…………..
Baśnie dają do zrozumienia, że pomyślne, pełne satysfakcji życie dostępne jest każdemu, mimo życiowych przeciwności, lecz jedynie wtedy, gdy nie ucieka się przed pełnymi niebezpieczeństw życiowymi zmaganiami, bo tylko one pozwalają odkrywać nasze prawdziwe “ja”…….[A]
Podczas gdy ………..
droga “osobistej śmierci” stanowi najkrótszą ale i najcięższą i najniebezpieczniejszą drogę –
do “świat(ł)a” ….życia….
– “idzie się tyłem do przodu” –
każdym kolejnym etapem życia – zejściem w ciemności –
….. konsekwencją tego staje się spotkanie siebie innego………..
Możliwość interpretacji ruchu hippis – „zejścia hipisów do podziemia”
Symbolika – poszczególnych stacji (etapów drogi wewnętrznej) –
kończących się przechodzeniem w kolejne – spotkania przeciwieństw
– wieloznaczne “o(d)puszczanie”
– połączone” –
Miłością –
“starciem kolejnych masek z twarzy” –
Słowa – myśli nie oddają – tego, co –
chciałoby się powiedzieć – są “skrojone” ……..
pozostając zaledwie ………………….
samo(od)dzielnymi obiektami ……
rodzajem „grabi na ścieżce” –
a jednak bycie tam
gdzie czułość dotyka ciemności,
istnieje zawsze od strony czułości, ze światłem „poza plecami”.
Dostrzegając jak oświetla ono ciemność
z widocznym na niej odbiciem cienia samego siebie.
[Dygresja subiektywna:
Każda osoba ma prawo do własnego odczytu czyjejś wypowiedzi. Ludzie są różni, w każdym znajdują się nie tylko „chabry, maki i kaczeńce wplecione we włosy i całe serce”. Nie istotne – podczas odbrązawiania – ile w postaci odbrązawianej znajdujemy nieprawidłowości, ile odkrywamy błędów, itp. … nie istotne jaka to część, czy tylko cząstka. Uważam, że nikt nie jest tylko samym i całym dobrem. Nawet święci.
W moim odczuciu dobro nie potrzebuje ustosunkowywania się do niego lub przemiany – po prostu broni się samo – swoim istnieniem. Czyniąc światło nie potrzebuje oświetlania. Natomiast ustosunkowania się i przemiany potrzebują błędy – czyli to, co w postaci człowieka nieadekwatne do jego człowieczeństwa (także, w samej opinii o postaci człowieka). To jedyne miejsce dla zmiany. Dlatego, by mogła się ona dokonać, potrzeba dostrzeżenia jej miejsca.
Aby pełniej, żywiej – dostrzec ciemności, by móc w nie wejrzeć – trzeba jednak w ciemności wejść. Dobro nie potrzebuje dostrzeżenia – jest dostrzeganiem.
Dobro, nie potrzebuje odbrązawiania. Światła potrzebują błędy człowieka. Zdecydowanie mądrzej i głębiej – ode mnie – pisał o tym św. Jan od Krzyża:
„by odnaleźć drogę do światła, trzeba wejść w ciemności.”]
“Nawet gdy noc pokrywa cieniem zieloną ziemię
koło obraca się, śmierć podąża za narodzinami.
Nawet gdy śpisz, z każdym oddechem staraj się o to
abyś obudził się poza dniem, poza śmiercią.” [B]
(Ż)aluzja (od)słonięta:
śmierć i aluzja do niej czyni ludzi cenniejszymi.
Stają się wobec niej wzruszający, gdyż nie są już widmami…
Każdy czyn, jakiego się wówczas dokonuje, staje się ostatnim,
człowiek nie ma (kolejno po nim) twarzy – aby się zetrzeć.
Tym samym być „nieśmiertelnym” nie staje się rzeczą niezwykłą,
oprócz człowieka wszystkie zwierzęta są takie – “nie znają śmierci”(?).
Religie bliskiego wschodu – Izraelici, chrześcijanie, muzułmanie głoszą nieśmiertelność – lecz cześć jaką składają pierwszemu wiekowi dowodzi, że przeznaczają pozostały czas – w nieskończonej ilości – na wynagradzanie (człowieka) lub karanie. W religiach księgi cała historia pozostaje dogmatyczną, każdy dogmat – historycznym. Wszystko nieruchome, ograniczone (określone), niezmienne (stałe). Każda z tych ksiąg obrasta własną mitologią, będącą produktem ludzkiej wyobraźni. Trochę inaczej widzą to religie dalekiego wschodu – jako koło, które nie ma początku ani końca – każde życie pozostaje skutkiem poprzedniego, rodzi następne, ale żadne nie określa całości… Człowiek który przemierza którąś z dróg i nie zostaje ortodoksą,
podążać może tylko dalej.
Mitologie, baśnie, przypowieści mędrców, opowieści zen, …
“(…) to czarodziejskie zwierciadła ukazujące różne przejawy naszego świata wewnętrznego oraz fazy rozwojowe, jakie musimy przejść (…) zanurzamy się w znaczenie baśniowe, wydadzą nam się one najpierw spokojna tonią, w której odbija się tylko nasza twarz. Wkrótce jednak ukażą nam się w głębi wewnętrzne wiry naszego życia psychicznego. W końcu zrozumiemy, w jaki sposób osiągnąć pokój z samym sobą i ze światem zewnętrznym (…) Dziecku i dorosłemu, który, jak Sokrates, wie, że dziecięcość trwa w najmądrzejszej części naszego “ja”, baśnie odsłonią wielkie prawdy o nim samym i o ludzkości(…) W dominującej kulturze pragnie się stwarzać pozór, zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci, że ciemna strona człowieka nie istnieje (…)” [C]
Przy/słowie – hippies – “ nie obawiajcie się być dobrymi” …..
Miłość – to miejsce spotkania, czułego dotyku, przytulenia – wymiany (wrażliwości)………….”Zimno – chłód”…….
tworzy nas odgradzającymi, a dokładniej izolującymi od natury…….
”temperatura” otoczenia -“akceptowalna” przez nas
(czyli ok dwudziestu kilku stopni Celsjusza)
to “nie” wbrew pozorom temperatura zbliżona
do temperatury naszego (“żyjącego”) ciała (czyli ok. 36 stopni C.) –
lecz temperatura bliższa momentu śmierci naszego ciała.
Nasze odczucie komfortu termicznego czyli najlepszy cieplny kontakt z naturą odbywa się w zewnętrznej temperaturze “śmierci” (ciała człowieka).
To miejsce styku znaczeń ……….
Zjednoczenia? ……..Życia – śmierci……..
……….gdzie nie panuje labirynt (myśli, słów…….)………
Prawdziwy labirynt,który czyha na wędrowca tworzą myśli-słowa.
„Piekło-ich- bez/wędrowne”.
W moim odczuciu (mogę się mylić) indywidualne lub grupowe ustosunkowywanie się,
(obojętnie, czy nazwie się to wyborem, czy nie…) – pozostaje prawomocnym jedynie gdy dotyczy osoby lub grupy osób ustosunkowujących się w określony sposób. Natomiast gdy wkracza w obszar wspólny z innym człowiekiem lub z innymi ludźmi – bez obopólnej akceptacji, staje się bezprawną ingerencją – zawłaszczeniem wspólnej przestrzeni (jej ograniczaniem, …). Np. moje indywidualne możliwości wyboru, moja granica wolności, … itp. postaw – kończy się tam, gdzie zaczyna się wspólność lub druga istota, … Dlatego, gdy zachoruję i jakiś lekarz uzna, że sposób leczenia mnie pozostaje jego indywidualną sprawą (a nie wspólną: jego – lekarza i mnie – pacjenta), być może (lecz niekoniecznie) – polubię takie uprzedmiotowienie mnie – aby nie wkraczać w kompetencję lekarza (ubezwłasnowolnię się – uznając go na czas leczenia „właścicielem mojego ciała”). Jednak kiedy społeczeństwo lub jakieś środowisko ludzi czyni się niezdolnym do jednoczeń rozbieżnych wysiłków wielu umysłów i nie broni się przed dominacją poglądową (indywidualizmem) jakiejś osoby lub grupy osób, a zaczyna stawiać te poglądy wyżej ponad różnorodną wspólność – to znak, że ubezwłasnowolnia się – coraz bardziej – stając się masą uprzedmiotowioną.
W przypadku jakiegoś środowiska ludzi – masą zmierzającą ku upadkowi.
„Powrót do zdrowia jest jakby powrotem do dzieciństwa. Rekonwalescent podobnie jak dziecko posiada w najwyższym stopniu zdolność zainteresowania się rzeczami najbardziej pospolitymi z pozoru. (…) pod warunkiem, że ta choroba nie naruszyła naszych władz duchowych. Dla dziecka wszystko jest nowością (…) Nic bardziej nie przypomina tego, co nazywamy natchnieniem niż radość z jaką dziecko przyjmuje każdy kształt i barwę. (…) Ta właśnie ciekawość, głęboka i radosna, tłumaczy znieruchomiałe i zwierzęco ekstatyczne spojrzenie dzieci w obliczu nowego, człowieka – dziecka, człowieka władającego w każdej chwili geniuszem dzieciństwa, dla którego żaden z przejawów życia nie jest zbyt zużyty.”[D]
Wyn(at)urzenia:
bywa że myśląc/pisząc – próbuję uprawiać styl nie/wymagający.
Nie/dobory, znaczące luki – osłaniam użytecznością słów.
A przecież wiele z tego typu wypowiedzi
stanowi matrycę zachowań kompulsywnych –
zależnych od wszelkich form (zmiany nastroju) –
konsekwentne ich nad – używanie
……jako pokarmu niszczy życie wewnętrzne –
często nie w pełni świadomie –
wykorzystując (np. formą zmiennych nastrojów)
aktywności – poznawania (jako skutecznej metody do… )………
– (gdzie) niektóre z nich posiadają jako składnik intelektualne –
uzależnienie –
…..(słowa, myśli, czyny) stają się utorowane:
skoncentrowane na (czymś) jednym (wybranym, dobranym) –
nie mogą wyskoczyć z zamkniętych znaczeń……
A jednak warto wyczuwać –
że im więcej życia –
tym więcej w nim różnorodnych, życiodajnych (chaotycznych)
zakątków.
Przypisy:
[A] rozstaje polecając cytują – fragmenty z “Elementarz człowieczy” – wstępu do książki wspaniałego człowieka – Bruno Bettelheim’a –
“Cudowne i pożyteczne – o znaczeniach i wartościach baśni”…
(Wydawnictwo W.A.B. , tłumaczenie Danuta Danek)
[B] rozstaje polecając cytują – cytat z książki – „Koło śmierci” (Tłum. Urszula Broll, wydanie prywatne, prezent od Andrzeja Urbanowicza – 1972 rok)
[C] rozstaje polecając cytują – Bruno Bettelheim’a – “Cudowne i pożyteczne – o znaczeniach i wartościach baśni” – (cytat z książki)
[D] rozstaje polecając cytują – Charles Baudelaire – fragmentem eseju –
“Artysta, światowiec, człowiek z tłumu i dziecko”
(całość w „Transgresje – Dzieci, Wydawnictwo Morskie, praca zbiorowa)
Suplement:
………..LELEK – ”owoce muszą mieć wartość odżywczą”…………..
………..Prze/wodnik:
“Miłość jest zawsze lepszym przewodnikiem niż zgryzoty i wyrzuty sumienia”
………(pro)pozycje filmowe – muzyczne – “starsze” –
(co z tego?…….) kilka z nich (pozostało):
…………..-“Fillmore” – reż. R. T. Hoffron –
(ostatnie dni działalności Fillmore West – miejsca rockowych spotkań w San Francisco – czasów “lata miłości” Film dokumentalny z fragmentami koncertów np. The Grateful Dead, Santana, It’s a Beautiful Day, Hot Tuna, Tower of Power, Tay Mahal … ctc)………..
……………….-“Gimme Shelter” – reż. D. Maysles, A. Maysles i Ch. Zwerin –
(film dokumentalny o Rolling Stones, zawierający m. in. fragmenty koncertu w Altmond – trakcie którego dokonano zabójstwa……..)…….
……………-“Reggae” – reż, H. Ove –
(film dokumentalny o pierwszym festiwalu reggae -Wembley -1970)…….
……………-“Sweet Toronto” – reż. D. A. Pennebaker –
( film dokumentalny z Toronto Peace Festiwal – min z koncertem Johna Lennona…..etc)
……………-“ Celebration At Big Sur” – reż. B. Bryant, J. Demetrakas
(film dokumentalny ze słynnego spotkania – koncertu w Big Sur ………)……..
……………-“Jimi Plays Berkeley” – reż. P. Bilafian –
(film rejestrujący słynny koncert Hendrixa z 1970 r w Berkeley……….)……..
……………-“Love and Music” – reż. J. Pohland
(film dokumentalny z festiwalu muzyki fragmentami Rotterdamie /1970/ z fragmentami koncertów min. Santana, T. Rex, Jefferson Airplane, Canned Head,…… etc……..)…………..
……………- “Pink Floyd at Pompeii” – reż. A. Maben
(słynny film – w pustym amfiteatrze w Pompeii muzyka Pink Floyd………….)…………
……………-“Glastonbury Fayne” – reż . P. Nepal –
(noc świętojańska zilustrowana muzyką min. Fairport Convention, Gong-u, Traffic, Melanie, Artura Browna ……..etc)………
……………- “Radio Wonderful” – reż. R. Loncraine
(film dokumentalny o słynnej brytyjskiej rozgłośni radiowej z tamtych lat “Radio One” , połączony z koncertami min. Steeleye Span / słynnej folkowej grupy hippisowskiej/……… etc
……………-“Janis” – reż. H. Alk, S. Findlay
(film dokumentalny o Janis Joplin……..)………
……………-“Salsa” –
( koncerty w Nowym Yorku i San Juan z 1973 roku z udziałem największych ówczesnych wykonawców muzyki latynoskiej /przed jej komercjalizacją/ – m. in Billy Cobham, Mongo Santamaria, Manu Dibango……..etc)………
……………-“ Bob Marley and The Wailers Live” – reż. K. MacMillan
(Bob Marley podczas koncertu w Londynie / Rainbow Theatre/ – 1977……..)………
……………-“The Last Waltz” – reż . M. Scorsese
(pożegnalny koncert zespołu The Band z udziałem wielu gwiazd…………..)………
Dla niezainteresowanych powyższym – pro/pozycja:
obejrzyjcie te filmy – być może warto.
……………..(z)dania wyjaśniające:
Jeśli chodzi o pierwsze grupowe spotkanie hipisów w Polsce, miało ono miejsce w 1967 w Mielnie, był to przyjazd grupy osób związanej z „Prorokiem”. Typowym pierwszym ogólnopolskim zlotem był natomiast zlot w Mielnie rok później (1968). Pojawiły się na nim osoby, m in. z Warszawy, Krakowa, Kielc, Częstochowy, Szczecina, itd.
W latach 1968 – 80, … ? odbyło się wiele (lub zostało rozgonionych przez MO i SB) – w różnych miejscach – zlotów i spotkań stricte hipisowskich.